Niedługo nowe opowiadania

Czeka was ostatni rozdział "Poskramiacza Anakond" oraz kontynuacja "Bagietki"

środa, 13 grudnia 2017

"Krystian" Rozdział III



Gdy skończyłem jeść kanapkę, wstałem, zasunąłem krzesło i odszedłem od stolika. Dochodząc do drzwi zauważyłem, że stołówka jest pusta. "A niech to szlag", przekląłem w myślach. Przerwa już pewnie dawno się skończyła.

Wyszedłem i zacząłem iść w stronę schodów.


"W męskich szatniach wena przychodzi najczęściej". Czy Krystian jest gejem? Czy to możliwe? Kurcze. Jakby pomyśleć, ... to facet jest rzeczywiście przystojny. Za przystojny jak na hetero. Dba o siebie. Perfumy, zegarek kwarcowy, piękne zęby, starannie zakasane rękawy.



Z drugiej jednak strony, jego sposób bycia na to nie wskazywał. Żadnej typowej dla nas gestykulacji. Jego styl wypowiedzi też za wiele nie wskazuje. No ale te aluzje w moją stronę. Hmmm... Nie wiem co myśleć.

Zamyślony wchodziłem na mój dział, gdy usłyszałem Janusza.


- Gdzie ty się kurna bele podziewasz? Już minęło 15 minut łod kojca przerwy, a ciebie nie ma. Ja tu łocipieje zaraz. Zjebało się to łustrojstwo. Weź to, kurwa płotrzymaj, bo ja tu zaraz się, kurwa, roz...

Wciąż z wielkim bałagane
m w głowie wróciłem do pracy.


...


Przez kolejne trzy godziny Krystian nie mógł mi wyjść z głowy. Myśli przetaczały się przez mój mózg i rozwalały go w drobny mak niczym kula do kręgli przetaczająca się po torze nim zbije pionki.


Raz rozbierałem go, innym razem namiętnie patrzyłem mu w oczy, jeszcze innym rozmawiałem z nim o jego pasji.


No właśnie, pasja. Czym on się interesuje? Dlaczego to ukrywa? Co może być w tym takiego tajemniczego? Czego się boi? Co go trapi? Potok pytań przerwał Janusz swoim chropowatym głosem.


- Marek, kurwa, chodź mi pomusz, bo ja tu kurfa, zaroz sie rozdupce z nerfuf. To dziadostwo jest takie...


Bla, bla, bla... 


Nic dziwnego, że nikt nie chce pracować z tym człowiekiem. Co prawda wszyscy ludzie w tej firmie są wiecznymi zrzędami, ale on bije wszelkie rekordy.


- Już idę - wrzasnąłem tak głośno, że kobieta, znajdująca się ode mnie dwadzieścia metrów i lutująca elementy
, spojrzała na mnie swoimi szarymi oczami, pod którymi nosiła kilkucentymetrowe wory, których przyczyną był stres oraz nadmiar pracy i kawy. Atmosfera w tym miejscu idealnie pasowała do zawieruchy za oknem.

- Co się dzieje, Panie? - zapytałem Janusza w myślach dodając "Jęczyduszo".
- No jebie się to chujstwo, kurrwa, weź to, Marek przytrzymaj, a jo spróbuję, to pociągnąć, żeby to wyszło.


Trzymałem w ręku w sumie nie wiem co. Ni to kabel, ni to przewód, ni to linka, ni to sznur.


- Ehhh... Nnoo... Dalej, pizdo... Kurwa jebana jego mać. Nie wyjmę tego. Poczekaj tu Maro. Idę po programistę, niech on się z tym bawi, bo kurwa, się nie da...


Uff. Nareszcie sobie poszedł. Chwila odpoczynku.


Spojrzałem na zegarek. 11:52. Zaraz przerwa obiadowa. Może znowu zobaczę mojego słodkiego Krystianka. Taa... Już go moim nazywam, a nawet jeszcze nic o nim nie wiem.


Zza regału wyłonił się Janusz, a za nim wysoki, chudy, łysiejący mężczyzna z twarzą, która była tak szara i chłodna, że wyglądał jakby umarł co najmniej 5 lat temu. Wywnioskowałem, że to programista.


- Cześć, nazywam się Łukasz Wiśniewski, jestem osobą odpowiedzialną za naprawę osprzętu kompaktowego, takiego jak frezarki, czy maszyny do lakierowania. Podobno nie działa głowica, wydalając więcej lakieru, przez co zwiększa się gramatura płytki?


Drapiąc się po głowie, i zastanawiając się nad znaczeniem 
połowy słów, które wypowiedział Łukasz, Janusz niespodziewanie rzucił.


- No kurwa, jebie sie to fszystko, kurwa, ja nie mogę.


Ofiara systemu.


- Zaraz zobaczymy co da się zrobić - mówiąc to, programista zanurkował w maszynie.


Staliśmy tak przez kilka minut, kiedy Janusz z promiennym uśmiechem oznajmił.


- Przerwa. Chodź Mario, kurwa, idemy coś wszamać, co tu będziemy stali jak, kurwa, nic nie wiemy.

"Mario?!" I jeszcze z nim obiad mam zjeść?!?!?!

...

Zeszliśmy do stołówki nim ludzie zaczęli się schodzić. 

Zajęliśmy drugi stolik od drzwi w drugim rzędzie. Janusz wyjął swoje jedzenie i zaczął je łapczywie i niechlujnie zżerać.

- Ty Maro nie jesz? - zapytał jednoznacznie zaciekawiony.
- Nie jestem głodny.
- Czemusz to, kurwa?
- Ta atmosfera tutaj mnie dobija - odpowiedziałem zniechęcony.
- No, zrozumiano Marko. Mnie też, kurwa, ta jebana robota wkurfia. No, ale ludzie też są przedupczeni. A najbardziej to ten Krystijan, Krystan? Ja... jakoś tak. Gadałeś z nim dzisiaj. Widziałem was. 


Patrzyłem na niego skonsternowany.


- Co masz na myśli? - zapytałem zbaraniały. - Przecież Krystian jest w porządku.
- No wiem, kurwa, że jest w porzo, wiem. Wszystko załatwi. Premie, nie premie, łurlopy, chorobowe, kurwa. No ale on jest taki, kurwa, ciepłe kluchy...


Wtedy zrozumiałem o co mu chodzi. 


- ... taka baba, cipa, cipcia. Zagadłem se ostatnio do niego o piwie, no że jakie lubi, to on powiedział, że nie pije. Człowieku, dasz wiarę? To znaczy pije, ale jakiesik kokosowe, kurwa, tropikalne, murzyńskie, kurwa...


Z zażenowaniem słuchałem tych oszczerstw.


- ...na ołtach się kurwa nie zna. A jeździ Oplem Insignia. A mówi, że kurwa się nie zna. Piłka też go jebie. Nie wiem co jest. W dodatku jeszcze to jego spedalone bycie.


Uniosłem brwi.


- To znaczy?
- Chłopie - zaczął - To ty nie wiesz? On, kurwa chodzi na ćwiczenia prawie codziennie. To biega, to rower, to podnosi. To znaczy wielu chodzi, ale łon, kurwa sie przeglonda w lustrze co chwila. Raz wchodze do kibla się wyjszczać, a on bez koszulki na bice się swe gapi. Jak mnie zobaczył to spierdalał jak struś pędziwiatr, kurwa... wystraszony jakby samego Szatana zobaczył. Nooo... I dobrze. Niech się boji mnje kurrwdwa. Co to za facet, żeby tak zpieprzać, kurwa?


Ciekawe. Po raz pierwszy to co 
mówił Janusz mnie zainteresowało.


- ... a wiesz co jest najlepsze. Ze on kurwa, ten, chodzi do takiej babki co upienksza laseczki i se brwi robi i syfy każe wciskać, kurwa. Wiem, bo Baśka, magazynierka z dołu gadała jak widziała go tam. Ona też tam była wtedy u niej.


Byłem wyraźnie zaskoczony. To znaczy nie tym, że mężczyzna chodzi do kosmetyczki, bo, no o Boże, mamy dwudziesty pierwszy wiek, tak?


No, ale tym, że on się tego nie wstydzi, pomimo tego, że wie z kim pracuje. No i to może potwierdzać moje podejrzenia, że woli chłopców.


- Niebywałe.
- Stary mówię ci. Wszyscy się z niego napierdalają. On jest...
- Wybacz, muszę iść - oznajmiłem, przerywając ten żałosny występ.
- Ale jak to? Gdzie? Przecież jeszcze przerfa jest! Tylko nie mów, że ci się kurwa robić zachciało?


Ale kiedy zadał ostatnie pytanie, ja już zdążyłem trzasnąć drzwiami.

...

Resztę przerwy spędziłem w szatni, analizując wszystko czego się dowiedziałem. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Zadzwonił dzwonek. Pora działać.


Następny Rozdział - TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz