Niedługo nowe opowiadania

Czeka was ostatni rozdział "Poskramiacza Anakond" oraz kontynuacja "Bagietki"

środa, 20 grudnia 2017

"Krystian" Rozdział VI



Jego usta, choć małe, idealnie obejmowały moje. Były w przyjemnej pułapce uścisku. Chwilami ich nie czułem. Zasmakowałem herbaty owocowej, którą wcześniej wypił. Całowaliśmy się powoli, aczkolwiek bardzo namiętnie. Nasze języki tworzyły spirale i ósemki. Zataczały koła to w jedną, to w drugą stronę.

Jego króciutki, szorstki zarost przyjemnie drapał mnie po twarzy. Czułem każdy włosek. Każdy pozostawiał ekscytujące mrowienie.

Dłonią sięgnąłem mu pod koszulkę. Podniósł ręce do góry, a ja zdjąłem ją jednym ruchem.

Teraz nareszcie mogłem podziwiać widok, którego wyczekiwałem cały dzień.

Klata, pokryta lśniącym, pięknym owłosieniem i lekkim potem, wyglądała jak rankiem zroszony trawnik.

Dotknąłem jej. Moje palce drżały i przekazywały impuls reszcie ciała.

Wtedy znienacka Krystian sięgnął do moich bokserek i złapał mnie chwacko za krocze.

Drgnąłem.

Zaczął całą swoją siłą ściskać mojego już stojącego drąga. Miętosił go mocno. Drugą rękę włożył sobie w spodnie. Patrzył mi w oczy, uśmiechając się ochoczo.

Podniosłem się i ściągnąłem jego spodnie wraz z bielizną.

Moim oczom ukazał się cudownie wyrzeźbiony fallus. Każda część była dopracowana tak misternie, tak kunsztownie, że wyglądał nadnaturalnie. Jakby był z innego wymiaru.

Rozmiarowo był idealny. Nie był mały, co to, to nie. Ale był taki, jaki każdy homo chciałby mieć. Z moim nie mógł nawet startować w zawodach.

- Jest wspaniały - wybełkotałem.
- Nie gadaj, tylko bierz.

Nie dumałem ani chwili dłużej. Pocałowałem go i wziąłem się do roboty.

Otworzyłem usta i wziąłem go całego. Od razu. Bez analizowania za i przeciw.

I o dziwo nie dławiłem się.

Krystian też to spostrzegł i w mgnieniu oka przycisnął mój ryj do swojego drąga.

- Ooo... - jęknął.

Zacząłem ssać i wykonywać ruchy posuwisto-zwrotne.

A on zaczął mnie delikatnie posuwać.

Czułem, że jest mu dobrze. Choć teraz widziałem tylko jego tors, wiedziałem, że przewraca oczami z zachwytu.

Wkładał coraz mocniej i pewniej. Głaskał mnie po głowie. 

Ja zacząłem pieścić jego sutki. Były adekwatne do reszty ciała, sterczące i twarde. Drapałem, ściskałem, gilgotałem, tłamsiłem.

Czułem słony posmak jego preejakulatu. Ślina spływała na moją klatę wartkim strumieniem.
Kutas nabrzmiały od moich zdolności zaczął drżeć. A minęły dopiero dwie minuty.

Czułem, że zaraz tryśnie. Że słodki, kokosowy krem wypełni moją paszczę i zaleje przełyk aż do żołądka.

Aż tu nagle, gdy miał zatapiać moje zęby, wyjął ptaka.

- Jak ty to robisz? - zapytał zziajany.
- Nie gadaj, tylko wkładaj - zrymowałem mimowolnie, odwróciłem się i wypiąłem pupcię.

Podszedł do niej czym prędzej, i jednym mocnym ruchem zerwał moje bokserki.

Przybliżył twarz do mojej dziury i zaczął ją żywiołowo lizać.

Jego ciepły oddech łaskotał delikatnie mój anus, bródka haratała moje pośladki, a język niczym wiertło wwiercał się w kolejne partie mojego odbytu.

Jeździł nim niczym kierowca rajdowy po torze. To w jedną stronę, to w drugą. To wjechał w ostry zakręt, to zwolnił.

Myślałem, że zejdę.

Sekundy zamieniały się w błogie minuty, a minuty w godziny.

Nagle przestał.

- Wypnij się bardziej - rzucił niczym aktyw alfa i zaczął masować mój wylot swoim żołędziem.

Sunął i ślizgał się po mojej dupie niczym łyżwiarz po lodowisku.

I po chwili poczułem jak krok po kroku, milimetr po milimetrze moje jelito się rozszerza.

Poczułem w sobie ogromne ciepło, które rozgrzewało po kolei każdy centymetr sześcienny mojego ciała.

Przyjemną elektryczność przekazywaną wraz z impulsem nerwowym.

W końcu jego twardość się zatrzymała. Gdzieś na wysokości pępka. 

Wysunął go powoli i znowu wsunął. Po raz kolejny poczułem rozbrajającą rozkosz. 

I znowu wysunął. I potem wsunął. I potem jeszcze raz. I jeszcze. 

Zaczął mnie brać. Kucał, trzymał mnie za ramiona i ruchał w dupsko.

Po same jaja, lecz bezboleśnie. Zwierzęco, lecz tkliwie. 

Dyszeliśmy. Czułem, że jego dłonie zwilgotniały. W powietrzu unosił się delikatny zapach potu.

Przyspieszył.

Dewastował otrzewnę mojej odbytnicy. Jego mokry tors odbijał się od mojego tyłka jak piłka od boiska.

Zacisnął dłonie na moich barkach. Brał mnie coraz mocniej. 

Po kilku chwilach po prostu mnie grzmocił. 

Ja jęczałem, on stękał.

Prasnął mnie w lewy pośladek. Dźwięk odbił się echem. 

- Obróć się - rzucił nieoczekiwanie. - Na plecy.

Uniósł moje nogi i oparł na ramionach. Wtedy zobaczyłem jego zgrabnie prezentujące się bicepsy.

Nawet nie poczułem kiedy włożył kutasa. Mój odbyt był tak rozluźniony, że można byłoby do niego włożyć nogę.

Walił prosto w prostatę. 

Oparł ręce na moich piersiach i kiedy mnie drążył, waliłem konia.

Czułem, że nasz orgazm jest rychły. Wspólna ekstaza była kwestią kilku pchnięć.

Trzepałem coraz szybciej, a on jebał mnie coraz mocniej. Sapaliśmy, krzyczeliśmy. Jego oddech łączył się z moim. Krople potu z jego czoła skapywały na moje ciało.

Nasze spojrzenia się przenikały.

I kiedy przekroczyliśmy punkt krytyczny, kiedy nie było już możliwości odwrotu, moja dupa wypełniła się aż po same brzegi ciepłą, lepką cieczą, która beztrosko wypływała na zewnątrz, a mój tors zalało istne tsunami gęstego, kremowego mleka, pustosząc tereny i zatapiając włosy.

Oddychaliśmy intensywnie czując się niebiańsko.

Po prostu jak faceci, którzy zajebiście się zerżnęli.

Krystian spojrzał mi w oczy, po czym padł i wtulił się mocno w me ramiona.

...

- Nie mam siły - jęknął Krystian, wtulając się mocniej swoim atletycznym ciałem w moje.
- Nie dziwię ci się - odrzekłem, głaszcząc go po szyi.

Leżeliśmy nadzy na materacu, wzajemnie podziwiając nasze swobodnie rozłożone ciała. 

Przy tym wszystkim zapomnieliśmy zdjąć obuwia. Pieprzyliśmy się w nim. Jak w pornolu.

Oddawaliśmy sobie nawzajem pocałunki, muskaliśmy swoje ciała, pocieraliśmy się noskami.

Tak spędziliśmy resztę dnia. Nie rozmawialiśmy za wiele.

...

Około godziny dwudziestej pierwszej poszliśmy do sypialni i wtulony w jego ciało zasnąłem, nie spodziewając się tego co czeka mnie w najbliższej przyszłości.

Czułem się bezpiecznie, a moja dusza była wypełniona prawdziwą radością.

To był początek nowej ery.

...

KONIEC

Kolejne Opowiadanie - TUTAJ

5 komentarzy:

  1. Świetny tekst. Przeczytałem wszystkie rozdziały jednym ciągiem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na dalszy ciąg:)
    Podoba mi się to opowiadanie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze się Ciebie czyta!

    OdpowiedzUsuń