Niedługo nowe opowiadania

Czeka was ostatni rozdział "Poskramiacza Anakond" oraz kontynuacja "Bagietki"

niedziela, 5 sierpnia 2018

"Poskramiacz Anakond" Rozdział III




Plaża z lotu ptaka wyglądała jak podłużna jasna plama, na 
której tysiące różnokolorowych kropek przemieszczały się w różne strony.

W rzeczywistości była przepełniona nagimi torsami setek mięśniaków przychylnie przechadzających się po rozżarzonym piasku.

Pomimo późnej pory czterdziestostopniowy upał konsekwentnie dawał się Jakubowi we znaki. Chociaż miał na sobie tylko spodenki, a morska bryza próbowała ochłodzić jego ciało, to hektolitry ciepłego, słodkiego potu płynęły po jego mięśniach wartkimi strumieniami.

Upał doskwierał również innym turystom, lecz odporni na wysokie temperatury, rodowici Hiszpanie czuli się jak ryby w wodzie.

- Quítate los pantalones!* - krzyknął wysoki, opalony brodacz.

Jakub ściągnął brwi i spojrzał na oddalającego się bosiłka. Nagle kolejny mężczyzna zaszedł go od tyłu i ściągnął szybkim ruchem jego spodenki.

Oczom wszystkich gapiów ukazał się jego osiemnastocentymetrowy kutas.

Kilku facetów się zaśmiało, reszta przechodziła obok rzucając ukradkowe spojrzenia. 

Kuba zaczerwienił się. Pomimo swojej niebanalnej urody był bardzo wstydliwy i dopiero niedawno zaczął korzystać ze wszystkich walorów jakie dała mu natura. Ubrał swoje spodenki i ruszył przed siebie.

...


"Amor"


Zwyczajna nazwa klubu niezbyt zachęcała potencjalnych gości do wejścia. Jednak mimo to wszedł, gdyż nie miał ochoty szukać czegoś innego. Poza tym miał nadzieję na spotkanie jakiegoś gorącego Hiszpana.


Wnętrze, tak jak i napis nie było zbytnio interesujące. Kilka stolików i krzeseł, kanapa, neony, parę obrazów z mężczyznami nieszczędzącymi sobie przyjemności. DJ puszczał jakąś kiepską elektronikę, do której tańczyło kilku osiłków. W powietrzu unosił się zapach spoconych ciał i fajek.


Zniesmaczony wystrojem klubu podszedł do barmana i zamówił sobie drinka. Pijąc go, przyglądał się od czasu do czasu owłosionemu brunetowi, który kręcił swoim ciałem w rytm muzyki.


- Obskurne miejsce - rzekł znajomy głos, który przeszył na wskroś jego ciało. Obrócił się i ujrzał go.

- Marcin!? Co ty tu...
- Odpoczywam. Fakt, klub jest beznadziejny, ale to dopiero pierwszy miejsce dzisiejszego wieczoru. Później zabawię się konkretniej - skierował się na parkiet i zaczął flirtować z niedawnym obiektem spojrzeń Kuby.

Zniesmaczony i poirytowany Kuba wszedł mu w drogę.


- Odbijany! - rzekł stanowczo. Przystojny brunet był zaintrygowany nagłą zmianą. Marcin przesunął językiem po wardze i wbił się pomiędzy nich. Odwrócił się do Kuby.


- Kochanek, z którym cię zdradziłem był podobny do tego.

- Co?
- To co słyszysz, miał przepiękną opaloną dupkę.
- Pierdol się! - złość gotowała się w nim i czekała na wybuch. Brunet spochmurniał.
- Twoje umiejętności łóżkowe przy jego to porażka.

Złapał go za koszulę i spojrzał mu prosto w oczy. Kilka osób wokół zaczęło się przyglądać całemu zajściu.


- Odszczekaj to, palancie!

- Mam odszczekiwać prawdę? - szyderczy śmiech ukazał jego pogardę.

Kuba, który nie mógł już dłużej tego wytrzymać, zamachnął się i rąbnął Marcina z całej siły. Jego kłykcie otarły się o zęby i poczuł ciepłą krew na swoich palcach. Marcin upadł prosto na jeden ze stolików. Muzyka ucichła. Zdyszany Kuba otarł pot z czoła rozsmarowując krew.


- Wywalcie ich stąd - krzyknął głos zza lady i dwóch byków złapało go za fraki i wywaliło z klubu. Po chwili dołączył do niego Marcin.

- Ładnie to tak prać swojego byłego chłopaka?
- Czego chcesz, frajerze?
- Naszej gotówki.
- Co? O czym ty pieprzysz?
- O tym, że wisicie nam sześćdziesiąt pięć koła. Głupich danych nie umiecie przesłać. Wydaliśmy na waszą usługę tyle kasy tylko po to, aby stracić ważny kontrakt.
- To ty pracujesz...
- Tak ja! - przerwał by ochłonąć. - Dlaczego te dane nie zostały wysłane?
- Komputer odmówił posłuszeństwa.
- I nikt nie próbował go naprawić.
- Chciałem spróbować, ale było już za późno. Wycofaliście się.
- Nie my, tylko firma, z którą współpracowaliśmy. Stwierdzili, że jesteśmy niekompetentni i zrezygnowali.
- Może mieli rację.
- Że co? Ty się lepiej postaraj, aby kasa wróciła na czas, bo inaczej szef mnie obciąży.
- Ale dlaczego my mamy za to płacić?
- Stać was.
- Was też, poza tym, hej, to był wasz klient.
- Powiedz to mojemu szefowi.

Chwila ciszy.


- Czyli nic nie da się zrobić?

- Da się.
- Słucham.
- Prześpij się z nami?
- Cooo? - wybałuszył oczy w szoku.
- To co słyszysz? Mój szef tak jak i my jest homo. Lubi takich mięśniaków jak my. Zapytam go, na pewno się zgodzi.
- Nie ma mowy, nie zrobię tego, zdradziłeś mnie, nie pozwolę Ci mnie upokorzyć.
- Może w ten sposób uda Ci się zrekompensować straty. Sześćdziesiąt pięć tysięcy złotych piechotą nie chodzi.
- Wal się! - odszedł.
- Jeszcze się spotkamy - rzucił.

...


- Myślałem, że wypoczywasz w jakichś ciepłych krajach - rzekł Emanuel.

- Bo wypoczywam, szefie, ale mam pilną sprawę.
- No dobrze, cóż to za sprawa.
- Mój były tutaj jest.
- Gdzie?
- W Barcelonie.
- No dobrze, ale to twoja prywatna sprawa i ja nie mam...
- Szefie, on pracuje w firmie, której mieliśmy przesłać dane. Jego szef kazał mu zwrócić pieniądze, które nam zapłacił.
- Ale to niczego nie zmienia. To, że to jest twój były partner to tylko zbieg okoliczności.
- Tak, ale on zaoferował mi seks z nimi w zamian za wyciszenie sprawy - Cisza. - Halo, jest szef tam?
- Tak jestem, zamurowało mnie.
- Nie możemy im po prostu zwrócić tych pieniędzy?
- One już zostały rozdane pracownikom w formie dodatkowych premii, firmy na to nie stać.
- To co szef proponuje.
- Zrób to. I zanim cokolwiek powiesz, posłuchaj mnie. Nie twierdzę bynajmniej, że jest to jedyne rozwiązanie i próbuję sobie wyobrazić jak ciężko ci będzie się przełamać, zważywszy na okoliczności, ale zawsze pokładałem w tobie największe nadzieje i w tym przypadku jest tak samo. Firma ma małe problemy i możesz je naprawić. Po prostu potraktuj to jako część swojej pracy. Wynagrodzę Ci to obficie. Obiecuję.

Rozłączył się.


...


Pomimo rozstania wciąż miał jego kontakt na swojej liście. Wykręcił numer. Po kilku sygnałach usłyszał Marcina.


- A jednak się zdecydowałeś.

- Pieprz się Marcin, robię to dla dobra firmy.
- Ja też, szef się zgodził, ale stawia warunek.
- Jaki?
- Musisz się z nim spotykać regularnie żeby spłacić dług.
- Że co? Powiedziałeś, że mam to zrobić tylko raz.
- Nie, zaproponowałem ci przespanie się z nami. Nie powiedziałem ile razy. Dług jest zbyt duży. Aaa... i mnie nie będzie, szef chce to zrobić tylko z tobą. Zresztą, to jemu masz spłacić dług. Ja jestem tylko jego pracownikiem.
- Ty podła świnio - rzucił w wściekłości do słuchawki.
- Pierwsze spotkanie zaraz po Twoim przyjeździe. Daj znać jak wrócisz. Miłego urlopu, może się jeszcze w jakimś klubie spotkamy.
- Mam nadzieję, że już nigdy więcej cię nie ujrzę.

Przeciągnął czerwoną słuchawkę.

*Zdejmij spodnie.

Kolejne Opowiadanie - TUTAJ

3 komentarze:

  1. Czy w wypowiedzi Emanuela, kierowanej do Jakuba podczas ich rozmowy telefonicznej, powinno znaleźć się "bynajmniej"?

    W końcu "<> to nie <>" a nie da się nim podwójnie zaprzeczyć. Bynajmniej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I co dalej? 😄. Zamilkłeś czy niemoc twórcza? 😎

    OdpowiedzUsuń