Niedługo nowe opowiadania

Czeka was ostatni rozdział "Poskramiacza Anakond" oraz kontynuacja "Bagietki"

sobota, 21 lipca 2018

"Poskramiacz Anakond" Rozdział II



- Dodzwoniłam się do tego klienta - obwieściła Weronika bolesnym głosem. - i niestety nie mam dobrych wieści.

Jakub stał zniecierpliwiony i patrzył na nią gorączkowym wzrokiem.

- Mów - rzekł stanowczo.
- Poinformował, że wycofuje się ze współpracy, co więcej żąda zwrotu pieniędzy.
- Co? Za co?
- Za kontrakt, który oni przez to stracili. Stwierdził, że jego przełożony powiedział mu, i tu cytat: "Jak mogłeś coś tak spierdolić?! Co za firmę mi, kurwa, poleciłeś, która durnych danych nie potrafi przesłać na czas! Przez ciebie straciliśmy ważny kontrakt. Masz to odkręcić! Nie wiem jak to zrobisz, ale nie obchodzi mnie to. Chcę z powrotem swoje pieniądze, inaczej, będziesz bulić!". No, tak mniej więcej to brzmiało.
- Powiedziałaś mu co się stało? Że nie mieliśmy jak przesłać danych?
- Próbowałam, ale wszedł mi w słowo. Tej kasy jest na prawdę sporo.
- Ile?
- Sześćdziesiąt pięć tysięcy.
- O w mordę! - złapał się za włosy, a następnie schował w dłoniach czerwieniejącą twarz. - Mamy przejebane!
- Raczej ty masz.
- Słucham?
- To ty zawaliłeś, spóźniłeś się do pracy, zresztą już po raz kolejny.
- Chcesz mnie pouczać i wypominać wszystkie błędy?
- Nie, ale zależy mi na dobrym imieniu firmy.
- Mi też.
- To lepiej się zastanów jak to rozwiązać - odwróciła głowę. - Nawet nie chcę wiedzieć jak zareaguje szef.
- Może spróbujemy to jakoś odkręcić nim się dowie.
- Niby jak? Nie wiem, ale to już nie mój problem.
- Świetnie, jak zwykle zostawiasz mnie z tym samego.
- Co proszę? Sam jesteś za to odpowiedzialny - prychnęła. - Faceci! Dlaczego wy zawsze ze wszystkiego próbujecie się wymigiwać? - odwróciła się i wróciła do biurka.

Jakub westchnął, poprawił krawat i skierował się z powrotem do gabinetu szefa.

...

- Dziękuję - z nadzwyczaj stoickim spokojem odłożył słuchawkę. 

Szklane drzwi otworzyły się.

- Szefie...
- Wszystko już wiem. Przed chwilą zadzwonił do mnie klient.
- Na prawdę nie chciał...
- Dość! Wracaj do pracy. To twój ostatni dzień.
- Zwalnia mnie szef? - głos mu się załamał
- Nie, sam się zwolnisz po urlopie.
- Ale...
- Koniec! Wracaj do pracy zanim się na prawdę.

Ze szklącymi się oczami oraz spuszczoną głowa opuścił biuro.

...

Usiadł przy swoim biurku i założył ręce za głowę. Zamknął oczy próbując nie dopuścić do uronienia łzy.

"Co ja mam teraz zrobić?" pomyślał.

Wziął głęboki oddech, otworzył oczy i włączył komputer. Zajął się rutynowymi czynnościami. Odpowiedział na kilka maili i usunął zbędne pliki. Następnie otworzył przeglądarkę. Wszedł na główną stronę Onetu i po prawej stronie zauważył reklamę tabletek na powiększenie penisa.

Widząc dużego kutasa na ekranie przypomniał sobie o wielkim penisie twinka, którego ostatnio oglądał na pornhubie.

- Pieprzyć to! I tak jest to mój ostatni dzień pracy - rzekł i wyszukał w historii wyszukiwarki ów filmik.

Wysoki i zgrabny młodzieniec zaczął masować swojego długiego na pół uda chuja. Ciągnąc w dół swój potężny gabaryt odbijał go na swoim torsie z charakterystycznym głośnym plaskiem.

Kuba złapał się za krocze i zaczął je ściskać. Najpierw łagodnie i delikatnie, koniuszkami palców, czując jak jego mięsień zaczyna twardnieć i narastać. Następnie, kiedy jego fiut już był w pełnej erekcji, ugniatał go już całą dłonią.

Pieścił go tak jeszcze przez chwilę, po czym rozpiął rozporek, zsunął bokserki i na wolność wydostał się wąż długości osiemnastu centymetrów.

Posadzony był na grubym trzonie obrośniętym trawą czarnych włosów. Na całej długości był pokryty pajęczyną grubych, poszarpanych żył. Główkę miał małą, aczkolwiek kształtną i powabną. Na jej końcu widoczna była mała kropka przezroczystego, słonego śluzu.

Złapał go w dłonie i zaczął walić. Trzepał go solidnie swoją silną dłonią czując pulsującą krew.

Mała kropla śluzu została rozpostarta na całej głowicy przez napletek, a na jej czubku pojawiła się kolejna, która po chwili zamieniła się w cienki strumień preejakulatu.

Skóra marszczyła się i rozciągała, za każdym razem odsłaniając coraz to nowsze rejony żołędzi.

Filmowy chudzielec zaczął głośniej oddychać a jego mięśnie błyszczały od potu w świetle lampy.

Jakub przyłączył się do niego i po kilku chwilach trysnął ogromną fontanną nasienia zalewając marynarkę, koszulę i krawat.

- To tak pracujesz, kiedy jesteś sam.

Podniósł się szybko, uderzając kolanem o stolik i rozlał wodę w szklance. Szybko schował chuja.

- Szkoda tylko, że sposób w jaki to robisz nie jest w ogóle efektywny.
- Ja...
- Słuchaj, nie obchodzi mnie twoja orientacja, ale, do kurwy nędzy, jesteś w pracy.
- Już ostatni dzień.
- Aaa..., czyli postanowiłeś sobie walić konia do monitora.
- To nie tak.
- A jak. Jakubie, do cholery, czy ty kompletnie postradałeś zmysły?

Poczekał aż spieniony szef ochłonie.

- Nie, ale co mam zrobić, kiedy nie dość, że dobija mnie życie prywatne, to jeszcze zostałem zwolniony z pracy z błahego powodu.
- Z błahego powodu? Chłopie, sześćdziesiąt pięć koła poszło się jebać.
- A myśli szef, że na prawdę tego chciałem? Że na prawdę chciałem się spóźnić?
- I co? Myślisz, że ukoisz swoje wyrzuty sumienia, to zakończą się nasze kłopoty?
- Nie, ale przynajmniej możemy się pogodzić i spróbować znaleźć wspólnie jakieś rozwiązanie.

Emanuel schował ręce do kieszeni i spuścił głowę.

- Jakie masz problemy?
- Na prawdę, szefie, nie chcę o tym rozmawiać.
- Śmiało, nie masz się czym krępować. Dzisiaj już nic mnie nie zaskoczy.

Jakub zaczerwienił się i minęło kilka chwil nim zebrał się na odwagę, by się odezwać.

- Chłopak mnie rzucił - rzekł z ulgą wydychając powietrze. - Zakochał się w innym i mnie zostawił.
- Dupek - rzucił szybko, nie wiedząc jak zareagować. - Nie przejmuj się. To znaczy... Nieważne! Co ja tam wiem o związkach, zwłaszcza gejowskich.

Zamilkł.

Napięta atmosfera przepełniona zapachem spermy Jakuba zaczęła ciążyć Emanuelowi.

- Słuchaj, źle postąpiłem wyrzucając Cię, cofam to co powiedziałem.
- Dziękuję szefie, to na prawdę...
- Nie dziękuj już, tylko lepiej się zastanów skąd wytrzasnąć tę forsę. I sprzątnij ten bajzel zanim wyjdziesz. Aaa... I miłego urlopu.
- Dziękuję szefie...

Ale ten już zdążył wyjść.

Kolejny Rozdział - TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz