Niedługo nowe opowiadania

Czeka was ostatni rozdział "Poskramiacza Anakond" oraz kontynuacja "Bagietki"

poniedziałek, 4 czerwca 2018

"Górska Bryza" Rozdział VIII



Charyzmatyczny młodzieniec odziany w granatowy garnitur zdystansowanym, lecz głośnym krokiem podszedł do Andrzeja.

- Cześć - Wysunął dłoń z kieszeni. Twarz miał spowitą drobinkami potu, lecz w jego spodniach pojawiło się delikatne wyrośle.
- Cześć - Zdystansowany Andrzej wyciągnął rękę by przywitać się z nieznajomym. - Czego tu szukasz?
- Nie czego, tylko kogo.
- Hę?
- Ciebie.

Zdumiony Andrzej nie wiedział co powiedzieć, lecz przypuszczał, że wizyta tajemniczego blondyna jest nieprzypadkowa.

- Mnie?
- Tak. Spodobałeś mi się od czasu kiedy cię zauważyłem na plaży. Czułem, że mimo, że cię nie znam, łączy nas coś więcej. I nagle dzisiaj znalazłem cię tutaj, w restauracji, przygotowującego kolację. Kuchnia to też sztuka, wiesz?
- Też? Czym się zajmujesz?
- Maluję. W trakcie dzisiejszego wernisażu podpisałem bardzo prestiżową umowę, która być może rozwinie me skrzydła i przyniesie profity.
- Gratuluję - odparł Andrzej niezainteresowanie.
- Tak w ogóle, to jestem Neptun.
- Andrzej. Intrygujące imię.
- Moja mama nadała mi je na cześć rzymskiego Boga wód i deszczu. Mieszka nad morzem od urodzenia, więc fascynuje się takimi rzeczami - przewrócił oczami. - A ty od kiedy tu pracujesz? W ogóle jak ty przygotowujesz te wszystkie potrawy? Jestem zdumiony.

Andrzej przełknął ślinę. Nie lubił o sobie opowiadać, zwłaszcza wtedy, kiedy nieskalani blondyni pobudzali jego serce do pompowania krwi do naczyń krwionośnych ze zdwojoną siłą.


- Wiesz, od dziecka fascynowała mnie kuchnia, więc zawsze gotowanie sprawiało mi ogromną przyjemność. Myślę, że z tobą jest tak samo.

- No tak - odparł czerwieniąc się.

Stali przez chwilę w niezgrabnej ciszy. Neptun opuścił wzrok widząc uśmiechającego się kolegę. Wtem Andrzej rzucił się na niego i zaczął go haniebnie całować. Oplatał swoim jęzorem jego maluteńki języczek, a wargami kneblował jego usta. Neptun, dławiąc się silnym i gibkim językiem Andrzeja zaczął nerwowo go odpychać, ale bez skutku. Wił się co niemiara, ściskał, uderzał i bił po całym ciele.


Kiedy ten zauważył, że jego zdobycz zaczyna się opierać, przestał.


- Przepraszam - powiedział Andrzej. - Nie chciałem ci...


Lecz Neptun już zatapiał swój język w słodyczy jego ust, delikatnie gilgocząc wszystkie zakamarki jego jamy ustnej i pozostawiając na nich magicznie elektryzujący dreszczyk fascynującej ekstazy.


- Tak się powinno całować - rzekł, po czym wrócił do wykonywanego zadania.


Andrzej nie był przygotowany na taki obrót sprawy. Zawsze, to on decydował jak wygląda seks. Teraz, kiedy role niespodziewanie się odwróciły, czuł się zmieszany.


Jednak trzeba przyznać, że robił to nadzwyczaj dobrze i stwierdził, że odda się w ręce przesympatycznego kolegi.


Neptun rozwiązał jego biały fartuch i zrzucił na podłogę czapkę kucharską. Jego dotyk był oględny i subtelny.


Andrzej pozwolił mu rozebrać go do końca, przyglądając się jak zdejmuje z niego, centymetr po centymetrze, resztę ubrań.


Kiedy stał już przed nim tak całkowicie nago, Neptun dłonią złapał go za klatę i pchnął go z całej siły na krzesło.


Metalowe nogi piłując o podłogę zapiszczały rozdzierającym uszy dźwiękiem.


Neptun rozpoczął swój pokaz od serii pocałunków.


Pierwszy był soczysty i mocny, w sam środek jego grdyki, następnie z każdym kolejnym zniżał się w dół, nie pomijając oczywiście sutków, które wypieścił należycie.


Andrzej czuł jak gorąca krew pulsuje w jego ogromnym przyjacielu i nie mógł się doczekać chwili, gdy tylko zanurzy go w rozkosznych, małych ustach.


Znajdował się już poniżej linii pępka, skubał i burzył porządek przystrzyżonych włosów torsu.

Czuł jak gładki jak aksamit podbródek lekko ociera się o nasadę jego dumnie sterczącego członka. Jak kulminacyjny moment zbliża się z każdym kolejnym skurczem, a jego struny głosowe czekają, aby wydać przeciągły okrzyk zachwytu.

- Co jest... Gdzie ty idziesz?
- Muszę spadać. Na razie, dokończymy innym razem - rzekł, pospiesznie idąc z dzwoniącym telefonem, który przed momentem przerwał rytuał.

Andrzej z zastygniętym na twarzy zdziwieniem i już powoli opadającym kutasem siedział na krześle, próbując zastanowić się jak przeanalizować to, co właśnie się stało.

Następny Rozdział - TUTAJ

3 komentarze:

  1. świetne.licze na następne części a takze na kolejne czesci bagietki i poskramiacza anakond .Rozumiem ze to czasochłonne ale z niecierpliwością na to czekam.codziennie odświeżam czy nic nowego nie wpadło .robisz dobrą robote przyjacielu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Mam ostatnio problemy z komputerem. Powrót dopiero w lipcu.

      Usuń